Greenwashing na celowniku Komisji Europejskiej. W końcu!

Pod koniec marca Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie wspólnych kryteriów zwalczania pseudoekologicznego marketingu i wprowadzających w błąd twierdzeń dotyczących ekologiczności (Proposal for a Directive on Green Claims). Innymi słowy – jest szansa, że producenci nie będą mogli uprawiać greenwashingu, a my będziemy mogli podejmować lepsze wybory. W końcu!

Celem wniosku jest ułatwienie konsumentom wyboru produktów przyjaznych dla środowiska. KE chce zwiększyć pewności, że produkty sprzedawane jako „ekologiczne” rzeczywiście takie są oraz poprawić jakości informacji na temat wpływu produktów na środowisko.

Z wprowadzenia takich przepisów korzyści będą mogły osiągać także firmy, które rzeczywiście starają się tworzyć bardziej zrównoważone produkty. Z kolei nierzetelne firmy będą musiały dostosować swoje działania do nowych regulacji, co wpłynie na stworzenie równych warunków działania na rynku.

Czym jest greenwashing?

Praktyka stosowania mylącego marketingu, aby zasugerować, że działalność firmy lub jej produkty / usługi są bardziej ekologiczne, niż są w rzeczywistości. Mylące oznaczenia i hasła to np.:

  1. „To opakowanie jest wykonane z 30% zrecyklingowanego plastiku”
  2. „Ślad środowiskowy firmy zmniejszył się o 20% od 2015 roku”
  3. „Emisja CO2 związana z tym produktem zmniejszyła się o połowę w porównaniu do 2020 roku”
Jaki jest poziom greenwashingu?

Według badania przeprowadzonego przez Komisję w 2020 roku:

  • 53,3% zbadanych twierdzeń dotyczących ekologiczności w UE uznano za niejasne, wprowadzające w błąd lub niewystarczająco uzasadnione.
  • 40% takich twierdzeń uznano za bezpodstawne.
  • Połowa wszystkich zielonych etykiet oferuje słabe lub nieistniejące weryfikacje.
  • W UE istnieje 230 etykiet „zrównoważonego rozwoju” i 100 etykiet „zielonej energii”, z bardzo zróżnicowanymi poziomami przejrzystości.

    Do tej pory brakowało wspólnych przepisów regulujących posługiwanie się przez firmy dobrowolnymi twierdzeniami dotyczącymi ekologiczności.

    Konsumentów wprowadza to w zagubienie i utrudnia dokonywanie bardziej zrównoważonych zakupów.

    Dla firm stwarza nierówne warunki działania na rynku – ze szkodą dla tych które ponoszą faktyczny wysiłek poprawy swoich procesów.
Co ma się zmienić?

Przedsiębiorstwa, które będą chciały użyć twierdzeń ekologicznych w opisie, opakowaniach, innych materiałach odnoszących się do swoich produktów lub usług, będą musiały przestrzegać minimalnych norm dotyczących uzasadnienia tych twierdzeń i sposobu ich przekazywania.

Nowe przepisy mają na celu ograniczenie liczby systemów oznakowania ekologicznego i uregulowanie tworzenia nowych, publicznych i prywatnych, systemów oznakowania. W tej chwili na rynku możemy spotkać co najmniej 230 różnego rodzaju oznakowań, co powoduje dezorientację konsumentów i może wzbudzać ich nieufność.

Przedsiębiorstwa będą musiały uzyskać niezależną weryfikację twierdzeń i przedstawienie naukowych dowodów na ich poparcie. Wprowadzanie nowych prywatnych systemów oznakowania będzie możliwe tylko po udowodnieniu, że są bardziej zaawansowane w zakresie ochrony środowiska niż istniejące systemy.

Wniosek teraz musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski i Radę.
Trzymam kciuki!

Źródła:

https://environment.ec.europa.eu/topics/circular-economy/green-claims_en https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/ip_23_1692

pocotoeko.pl