Edukacja klimatyczna – jak to robić systemowo? Badania Ochwat, Guzy

Tym razem poruszamy temat edukacji klimatycznej. Edukacji klimatycznej, której nadal nie mamy na poziomie systemowym w polskich szkołach i na polskich uczelniach. Ale na szczęście jest rosnąca liczba osób, które chcą to zmienić. Jednymi z takich osób są dr Magdalena Ochwat i dr Anna Guzy, które niedawno opublikowały już czwarte badanie, które wnosi nową pulę informacji i wiedzy na temat gotowości różnych grup do edukacji klimatycznej. Tym razem badały studentów. Na początku odcinka rozmawiamy o tym, po co nam edukacja klimatyczna i jakie korzyści może nam dać. Zastanawiamy się też nad tym, jak edukacja klimatyczna mogłaby wyglądać. I dlaczego specjalną grupą której jej potrzebują są osoby studiujące pedagogikę. Zapraszam do wysłuchania rozmowy i zapoznania się z całym raportem Magdaleny Ochwat doktor nauk humanistycznych, polonistki i Anny Guzy, doktor nauk humanistycznych, językoznawczyni, psycholożki i psychoterapeutki.

MZ: Mamy maj 2023 roku. Matury już powoli się kończą. Kasztany kwitną. Tymczasem patrząc w kalendarz ciężko zapomnieć o tym, że sześć i pół roku temu prezydent Polski zatwierdził Porozumienie Paryskie, czyli ten najważniejszy dokument międzynarodowy, w którym kraje zobowiązały się do ambitnych działań na rzecz klimatu. Od 2 i pół roku w Unii Europejskiej pojawiają się strategie na rzecz zmiany kolejnych sektorów gospodarki, wszystkie strategie związane z Zielonym Ładem. Generalnie cała rzeczywistość gospodarcza i społeczna wchodzi w intensywny etap zielonej transformacji i adaptacji do zmian klimatu. Się dzieje. No a w Polsce? W polskich szkołach, na polskich uczelniach tak jakby tematu nie było. Nie ma edukacji klimatycznej na żadnym szczeblu. Nie jest ona prowadzona w sposób systemowy. Trzymam w ręce jeszcze ciepłe sprawozdanie z Waszego ostatniego badania „Studenci wobec zmian klimatu”. Chciałabym zacząć od tego podstawowego pytania dlaczego ten temat jest w ogóle ważny i po co nam jest edukacja klimatyczna w szkołach, na uczelniach?

MO: Im lepsza edukacja, bardziej holistyczna, powszechna, tym lepsze wybory konsumenckie, lepsze wybory polityczne i lepsza wiedza obywatelska. Bo tak naprawdę edukacja klimatyczna to po prostu edukacja obywatelska we współczesnych czasach. Im lepsza edukacja klimatyczna, środowiskowa, tym głębsza odpowiedź na wyzwania przyszłości. Za chwilę będziemy mówić o zawodach przyszłości, do których powinniśmy przygotowywać młodych ludzi. Zawodach, które będą oparte na zupełnie innych kompetencjach i miękkich, i twardych. Krytyczne myślenie, umiejętność analizy, dogłębnej analizy danych i informacji. Nowe zawody będą oparte nie tylko o taką twardą wiedzę klimatyczną, środowiskową, ale też o te miękkie kompetencje, o które Akademia musi zadbać, biorąc pod uwagę wyzwania przyszłości.

MZ: Chcę Was jeszcze zapytać o taką ogólną sytuację uczelni, jako instytucji, w Polsce. Sprawdziłam sobie dane GUSu, z których wynika, że na przełomie dziesięciu lat(od 2010/2011 do 2020/21) z polskich uczelni ubyło jedną trzecią studentów. Wydaje mi się, że to jest ogromna liczba, biorąc pod uwagę też pewne struktury, organizację, liczbę uczelni, które w Polsce są i ich chęci (zakładam) dalszego funkcjonowania. No pewnie nie chcą karłowacieć i zniknąć z naszego świata… Pytanie brzmi na ile wprowadzenie w taki poważny sposób kwestii klimatycznych na uczelnie byłoby korzystne dla nich samych? Czy podniosłoby to ich jakąś taką atrakcyjność, czy też zwiększyło adekwatność w stosunku do świata?

MO: Nie można mówić o teraźniejszości w oderwaniu od klimatu i środowiska. To po prostu musi się znaleźć, jeżeli uczelnia chce iść z duchem czasu. Ale mówić również o misji uniwersytetu. Bo przecież uczelnie, także regionalne, w tym Uniwersytet Śląski, ma swoją społeczną odpowiedzialność w tym regionie i w duchu społecznej odpowiedzialności powinien przygotowywać mieszkańców swojego regionu (lokalnie i globalnie) do najważniejszych wyzwań. I już nie chodzi o tą innowacyjność i jakąś taką łatkę pierwszeństwa ale też o poczucie troski, odpowiedzialności, zaangażowania i myślenia o przyszłości. Bo szkoły i uniwersytety powinny przygotowywać także do świata, który jest przed nami. A mam wrażenie, że szkoła przygotowuje do życia w świecie, którego już po prostu nie ma.

AG: Pamiętam wypowiedź jednej z badanych pań psycholog, która mówiła, że właściwie ona nie wiedziałaby, jak uspokajać czy tłumaczyć różne zjawiska [związane z klimatem], że tego po prostu się nie uczą. Dostarczamy bardzo dużo wiedzy i ona jest oczywiście potrzebna. Natomiast nie dajemy zbyt dużo umiejętności praktycznych. Więc gdyby nasi absolwenci byli świadomi (…) pozwalamy im patrzeć na ich zawód, ich przyszłość z nowymi narzędziami. Myślę, że uniwersytet ma też instrumenty, żeby w ten sposób modyfikować pewne siatki zajęć.

MZ: Mam jeszcze takie przemyślenie odnośnie tej demografii. Oczywiście nie wiemy, jak będą wyglądały w najbliższych latach migracje do Polski, ale jeżeli w ciągu ostatnich 10 lat demograficznie mamy o milion mniej ludzi w wieku 19-24 lat, to spróbuję podpowiedzieć coś potencjalnym dyrektorom. Jako osoba 37-letnia znam wiele osób właśnie w takim wieku około 40 lat, już dojrzałych, już dawno po studiach. W związku ze świadomością klimatyczną, świadomością jakie wyzwania dotyczą praktycznie wszystkich branż, my ponownie myślimy o pójściu na studia. To są często studia podyplomowe. Jest teraz cała masa osób, które studiują podyplomowo Zrównoważony Rozwój, ESG, tego typu rzeczy. No i to jest być może szansa dla uczelni – na tyle zaktualizować swoją ofertę, żeby zachęcić osoby starsze do powrotu do nauki, uczenia się przez całe życie. Tylko niekoniecznie już w formie 5 lat, bo nie każdy czterdziestolatek sobie raczej na to pozwoli. Ale to jest po prostu niesamowita szansa.

MO: Myślę sobie, że cała masa kursów mogłaby być. Studia podyplomowe to jest bardziej sformalizowane, ale takie kursy półroczne, miesięczne…

MO: No więc właśnie. Zaczęłyśmy trochę o tym rozmawiać. Jaka mogłaby być tego forma? Tej edukacji klimatycznej? Bo to próbowałyście zbadać…

AG: Studenci przede wszystkim chcieliby jakiejś formy rozmowy. Najwięcej naszych badanych chciałoby konwersatorium (38%) czy ćwiczenia (25%). Czyli te formy praktyczne, w formie jakiegoś działania. Mniejsza grupa chciałaby tylko wiedzy – wykład wybrało 29% respondentów. Wiedziałyśmy, że też spora grupa naszych badanych jest zainteresowana seminarium innymi zajęciami, taką bardzo poszerzoną refleksją (prawie 7%).

MO: Jak ta edukacja powinna wyglądać? Ona powinna być przede wszystkim trans dyscyplinarna. Nie możemy szatkować tej wiedzy, nie możemy pokazywać, że ona jest, tylko nie wiem, na przedmiotach biologicznych czy na geografii, a potem przy okazji filozofii, etyki czy innych przedmiotów humanistycznych czy społecznych – nie, nie istnieje. Myślę, że ciekawym przykładem byłoby pokazanie zmian klimatu czy katastrofy klimatycznej okiem wielu dyscyplin. I tak chyba ten przedmiot powinien się też nazywać Ania, powiedziałaś, że studenci podkreślali praktyczność, czyli na pewno wiedza stosowana. To nie może być teoria. To znaczy trochę obawiamy się tego, że w większości to mogą być wykłady, czyli właśnie sama teoria, ale studenci domagają się i podkreślają sensowność zajęć praktycznych, właśnie wiedzy stosowanej. Zwracają także uwagę na taki aspekt odpornościowy, żeby kształcić umiejętności, które pomogą nam przetrwać w przyszłości w czasach naprawdę trudnych. (…) [edukacja powinna] również promować kulturę gotowości do zmiany, gotowości też pod kątem adaptacji do zmian klimatu. Bardzo akcentowana była humanistyka i wiedza o sztuce, jako takie dyscypliny, które mogą zmieniać świadomość, mają większą moc oddziaływania, poszerzają świadomość. To jest również praca na emocjach, na wartościach. Czyli nie sama wiedza, nie same fakty, a przede wszystkim poszerzanie wrażliwości, wyobraźni. Nie bez kozery mówi się, że „kryzys klimatyczny to jest kryzys wyobraźni człowieka”. I tutaj nauki humanistyczne, społeczne powinny się odnaleźć dość dobrze. Edukacja powinna być i globalna, i lokalna. Te dwie skale muszą się pojawić, dlatego że nie zawsze wiedza o tych globalnych wyzwaniach działa. To są te „białe niedźwiedzie i lodowce”. Zdecydowanie dobrze byłoby mówić także o zmianach klimatu w Polsce, bo przecież zmiany klimatu w Polsce już są i tych przykładów jest naprawdę bardzo dużo. To, co nas może nie zaskoczyło, bo też takie są czasy i obserwujemy to na własnym zachowaniu – studenci chcieliby dobrych podcastów, kanału na YouTubie i dobrego e-learningu. (…) No i nowe narracje w edukacji się powinny pojawić. Zmiana opowieści, także w edukacji. Żebyśmy trochę też postawili na oduczanie. Oduczanie w takim rozumieniu, żebyśmy nie traktowali przyrody, natury jako wyłącznie tła dla działań człowieka… Bo często człowiek jest na pierwszym miejscu, a krajobrazy to jest po prostu drugi plan.

MZ: To też brzmi jak ogromne rzesze nauczycieli do przeszkolenia. Kiedyś prowadziłam warsztaty właśnie dla nauczycieli licealnych. Mówili, że uczniowie przychodzą do nich, pytają o różne rzeczy, ale im też brakowało czasu, żeby się samemu, na własną rękę dokształcać, żeby mogli odpowiadać na trudne pytania, bo to jest też bardzo złożony temat. Więc wsparcie dla nauczycieli zakładam, że też w tym wszystkim musiałoby się wydarzyć, bo jak inaczej zmienić ten program…

MO: Jeżeli rzeczywiście osoby nauczycielskie nie mają kompetencji, no to wtedy będzie, czy raczej – to już jest problem. Dlatego tak zależy nam, żeby ta wiedza pojawiła się na kierunkach nauczycielskich już teraz. Co roku wypuszczamy przyszłych nauczycieli, którzy trafiają do szkół. Tak naprawdę im później wprowadzamy na uczelniach edukację środowiskową, także w obszarze danej dyscypliny, tym gorzej, bo zawsze mamy szansę jeszcze wykształcić kolejne pokolenie nauczycieli.

MZ: Zaczęłam od tego, że nie mamy edukacji systemowej. Czy pojedyncza uczelnia ma możliwość wprowadzać sensowne zmiany na własną rękę i czy powinna to robić? W oczekiwaniu na systemowe wprowadzenie edukacji.

MO: Powinniśmy zmieniać siatki zajęć i uczelnie mają autonomię. (…) Mamy nadzieję, że taka wola się krystalizuje wśród grona rektorów… Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich powołał zespół, który taki kurs miałby opracować. Ten zespół się spotyka. Miejmy nadzieję, że do końca roku akademickiego będzie już wypracowany model tej edukacji. Jak ona mogłaby wyglądać.

MZ: Kwestia lęku, depresji klimatycznej pojawiła się w waszym badaniu. 60% osób studenckich obawia się o przyszłość związaną z kryzysem klimatycznym. 42% odczuwa smutek i apatię. Czego się obawiają młodzi ludzie?

AG: Niedobór wody, susza. Czyli takich zmian, które są dostrzegalne może w mniejszym stopniu w naszym najbliższym otoczeniu, ale ona się dzieją cały czas. Obawiali się chorób, ale przede wszystkim chorób typu nowotwory, chorób układu krążenia czy chorób układu oddechowego. Na te problemy emocjonalne zwracali uwagę zdecydowanie rzadziej. Natomiast to też się pojawia i coraz więcej osób doświadcza bardziej takiego marazmu. Może początkowo to jest jakiś lęk, a potem to jest właściwie zniechęcanie, zastanawianie się, jak sobie można poradzić w takiej sytuacji.


MZ: Czy w ramach tego potencjalnie nowego przedmiotu, albo nowej formy tej edukacji klimatycznej, twoim zdaniem można byłoby wprowadzić zagadnienia związane z umiejętnością radzenia sobie z tymi trudnymi emocjami? Rozumiem, że szkoła nie będzie psychoterapią, ale jak to by mogło Twoim zdaniem wyglądać? Jakie kompetencje musiałyby pojawić się w tym gronie?

AG: Przede wszystkim strategie radzenia sobie ze stresem. Stres i lęk. To chyba są te dwie emocje, które najczęściej towarzyszą naszym respondentom i młodym osobom. A więc zastanowienie się nad tym, jak aktywnie, jak skutecznie można radzić sobie z nimi. Nie poprzez unikanie. Życie w takim świecie iluzji i zaprzeczeń daje lekką ulgę na jakiś czas, ale tak naprawdę później podbija nam lęk. Więc konfrontowanie się z tym to uczenie się, oswajanie się ze zmianami, które i tak zajdą. Zmiany klimatu, których doświadczamy, wpływają na nasz nastrój każdego z nas. Przykładowo wzrost temperatury wpływa na większą agresywność, na problemy ze snem. Więc uczenie takich kompetencji, które pozwolą nam np. poznać strategie na zdrowy sen, stosowanie technik relaksacyjnych, oddechowych czy na przykład narzędzi z nurtu terapii akceptacji i zaangażowania (…).
Więc możemy nauczyć się konkretnych technik i strategii, żeby w tym wszystkim poczuć się lepiej. Możemy budować naszą sprawczość, możemy lepiej radzić sobie z negatywnym nastrojem – inaczej niż poprzez zaprzeczanie temu, że czujemy się źle. Wręcz przeciwnie. Mówienie o tym, że to nas przeraża, (…) w jakiś sposób swoje emocje. W psychologii też mówi się o tym, że występuje coś takiego jak stres pourazowy – takie przedurazowy. Mówi się o tym, że młodzi ludzie będą niewątpliwie doświadczać różnych negatywnych stanów i my już o tym wiemy, więc możemy działać z wyprzedzeniem. Możemy szczególnie na przedmiotach ogólnych jak pedagogika, psychologia, ale też podejrzewam, że na wielu dydaktykach przedmiotowych podawać im jakieś gotowe sposoby i rozwiązania, które mogą – odwołując się do przyszłych nauczycieli – zastosować na sobie, doświadczyć, przekonać się, że to ma sens i że to jest skuteczne. No i później aplikować po prostu swoim uczniom jako coś, co się sprawdza.

pocotoeko.pl