„Nie stać mnie na to, aby robić coś więcej na rzecz środowiska naturalnego” - tak mówi 18% dorosłych Polek i Polaków badanych przez Instyt Kantar.

Czasem można usłyszeć, że ekologiczne życie to kaprys dla bogatych, z dużych miast. Dawniej też tak myślałam. Dlaczego? Bo bez wiedzy klimatycznej uważałam, że eko to to samo co bio, a produkty oznaczone jako bio były droższe.

Dziś bliżej mi do myślenia, że fajnie się zmienia styl życia, gdy to życie jest w miarę ułożone. Ma się spokojną głowę, mało innych problemów, gdy ma się na to CZAS. I tu faktycznie lepiej mieć pieniądze, niż nie.

Jest taka świetna rozmowa w podkaście Muda Talks z Filipem Springerem. Springer mimochodem wtrąca temat, jak nadrobił wiedzę o klimacie i przeczołgało go to totalnie. Mówi o tym jak o naturalnej kolei rzeczy. Tak, jakby nie dało się tego etapu pominąć. Myślę, że wiele osób może się z tym identyfikować. Bo wiedza o klimacie do łatwych nie należy. Piękne jest jednak to, co z tym zrobił. Otworzył szkołę ekopoetyki. Czyli nie tylko skupił się na działaniu "pro eko", ale oparł je na swoim talencie. Pisaniu i pracy z ludźmi.

W dalszej części tekstu przytaczam psycholożki, które są zgodne, że działanie pomaga na lęk klimatyczny. Chciałam jednak zostawić tutaj ten wątek talentu, jako coś od siebie :) Uważam, że każdy i każda z nas potrafi robić coś z większą lekkością, niż inni. Eko aktywizm może i chyba nawet powinien mieć różne formy i wiele twarzy. Jeśli to ten moment, to łap swój talent i działaj. A jeśli to jeszcze nie teraz, zapraszam do dalszej lektury...

Kiedy czytam takie newsy jak o tym, że naukowcy wynaleźli superenzym, który w kilka dni potrafi rozłożyć plastik, albo o postępie w pracach nad biopaliwem, samolotach napędzanych wodorem, wracam do pytania samej siebie:

Co z rzeczy, które dzisiaj robię dla planety, zostawiłabym w chwili, gdyby stan zagrożenia klimatycznego minął? 

pocotoeko.pl